poniedziałek, 12 grudnia 2016

Co to w ogóle ma znaczyć?

To co się dzieje dzisiaj, bardzo ciężko jakkolwiek nazwać.  Mamy poniedziałek jak każdy zdążył już zauważyć.  Od samego rana zamieszanie. Idąc na autobus tuż przy domu Tuptusia dowiedziałam się, że jednak z nią dzisiaj nie idę.  Na matmie taki 'bum'  w twarz- "wyciągamy karteczki".  Nie no,  serio? Ale ktoś miał widzę nudny weekend. Ja tym razem nie mogę narzekać, bo było wspaniale. Nawet lepiej niż sobie to wyobrażałam. Totalny kosmos. Już się nie mogę doczekać kolejnego spotkania z Sebixem.  Tak bardzo mi go brakuje. Z każdą chwilą coraz bardziej,  ale wiem, że niedługo znów się zobaczymy.  Najlepszym sposobem na sprawienie uśmiechu na twarzy nie jest kawał,  czy miłe słowa,  bo to się szybko zapomina, ale najlepsze są cudowne wspomnienia,  których nikt nie jest w stanie mi zabrać. 
Na hisie zamiast lekcji bawiliśmy się w jury i ocenialiśmy kartki oraz stroiki świąteczne.  A co tam, że znajdowały się wśród nich również nasze prace. Po skończonej lekcji szybkie "rozliczenie" za zakupy na rzecz samorządu (czyli przekazanie paragonu i aż na tym się skończyło).  Przed wf tradycyjne dotlenienie się z Drajwerem i Czarodziejem wśród piękna szkolnej zieleni.  Z nudów zrobiliśmy sobie test na odwagę. Zadanie okazało się dla mnie bezproblemowe- miałam podejść do jakiś chłopaków i zagadać. Kiedyś było to dla mnie nie do pomyślenia, a że mam taki super humor to jakoś nie mam się co bać.  Nie takie rzeczy się przecież robiło.
Na lekcji wf miałyśmy zdawanie z ćwiczeń na drążek. Na moje dostałam kiepską ocenę,  a to tylko dlatego,  że za szybko. Serio? Jeżeli nauczyciel nie nadąża patrzeć to chyba jego problem,  a nie ocenę od razu obniża.
Kolejnie jeszcze tylko matma,  angielski,  chemia i kółko z chemii.  Dałam rade.  Na pierwszej z wymienionych oczywiście nuda jak zawsze, przekazałam Gwiazdeczce hajs za przesyłkę,  która ma mi odebrać i mogłam dalej "zasypiać".
Jakoś tak wszystko szybko zleciało. Ani się nie obejrzałam a na zegarku już była 13.50, czyli czas na autobus. 
Gdy już wchodziłam do domu,  tuż przy drzwiach,  w trakcie rozmowy z Sebixem usłyszałam taki dziwny odgłos. Wystraszylam się strasznie. Nie miałam pojęcia co to mogło być. Przejrzałam chyba wszystko. Trudno, nie ważne.
Gatka telefoniczna dzisiaj to po prostu jakiś obłęd,  ciągła radość,  mnóstwo śmiechu,  prawie tak jak za czasów spotkania. Nawet chwilę z jego mamą udało mi się porozmawiać, jednak najbardziej cieszy mnie to,  że mała niespodzianka- prezent,  który tak długo z Łysym przed Sebixem ukrywaliśmy,  spowodował, iż chłopak się wzruszył. Była to ramka z naszymi zdjęciami podsumowująca nasz pierwszy wspólny rok,  ale z jedną luką.  Po co? A było w niej dokładnie napisane: "miejsce na kolejne wspólne zdjęcie". Mam nadzieję,  że takich zdjęć będzie coraz więcej, tak samo jak niespodzianek. Uwielbiam go zaskakiwać.

Sebix od rana oczywiście przebywał na siłowni i budował swoje boskie ciało do perfekcji. Następnie spotkał się z prokuratorem. Taka ma pracę. Następnie odbyło się zatrzymanie podejrzanego i dostarczenie papierów służbowych w pewne miejsca. Nie wiem czy już wspominałam,  ale pracuje na służbie,  czyli będąc funkcjonariuszem państwowym musi być na każde nawet najmniejsze wezwanie oraz że takie sytuacje to u niego codzienność. Po skończonych obowiązkach mógł udać się do domu i się dalej relaksować.

1 komentarz:

  1. Brakuje mi szkoły, przedmiotów itd. serio :) Kto by pomyślał, że kiedyś będę chciała wrócić do szkoły.
    To jaką dostałaś ocenę z tego wf?

    OdpowiedzUsuń