czwartek, 22 grudnia 2016

Cuda się zdarzają

Gdy większość musiała jeszcze dzisiaj iść do szkoły,  ja mogłam poleniuchować w łóżku.  Wstałam jakoś po 9, ale śniadanie jadłam dopiero ok. 15. Nie chciało mi się wcześniej specjalnie jeść.  Miałam od samego rana dużo do zrobienia.  Pierwszą rzeczą na mojej liście było zrobienie prezentacji o Nikoli Tesla.  Bardzo ciekawa jest historia tego odkrywcy,  dla ciekawskich dodam,  ze był on największym rywalem Edisona przez co oboje nie dostali nagrody Nobla, polecam się zapoznać.

Siostra w szkole,  tata w pracy,  a mama w drugim pokoju odsypiała nockę,  więc praktycznie byłam sama. Miałam z rana małego doła, płakałam trochę nawet, przez co też Sebix nie wytrzymał i musiał się przejść. Za często ostatnio to robię. Oboje nienawidzimy tych moich humorków.
Jak to zwykle przed świętami trzeba w domu porobić wszystko.  Pranie,  sprzątanie i full innych rzeczy.  Odkopanie krzesła ze sterty ciuchów do prostych nie należało.  Nawet się dziwię jak to się tam wszystko zmieściło.  Jeszcze na samym spodzie plecak był,  a w nim kalendarz od Sebixa.  Zdziwiło mnie,  że od rana nie było go ani na zajęciach ani w pracy.  Stwierdził,  że sporo mam kalendarz ten sam co on, wraz planem, to powinnam wiedzieć.  Po rzuceniu nura,  w końcu dotarłam do skarbu.  Musiałam przekopać się przez mundur,  polar,  kurtkę,  czapkę,  szalik,  spodnie,  bluzę jedną, drugą, trzecią,  i dużo, dużo więcej,  ale znalazłam. Okazało się aż,  że dziś miał plan piątkowy czyli zajęcia trwały tylko do 8.45.
Jakoś tak cały ten dzień zleciał w pomaganiu w przygotowaniach.

Sebix też miał luźny dość dzień.  Zaraz po wstaniu mógł ze spokojem udać się na autobus. Przed zajęciami zahaczył jeszcze o siłownię.  Zima,  nie zima,  ciało zawsze musi być w doskonałej formie. Po małym odpoczynku przyszedł czas na zajęcia.  Było to zaledwie 45 minut więc na spokojnie.  Jeszcze nie robili nic trudnego,  bo zaledwie oglądali film o kwaśnych deszczach.  Ciekawe to jak nic,  ale wysiedział i ma już wolne. Od dziś zaczyna długą przerwę od zajęć.  Nareszcie sobie trochę odpocznie.

Rozmawialiśmy niedawno przez telefon.  Tak się złożyło,  że oboje nie mieliśmy planów na sylwestra.  Zaproponowałam wiec na ten dzień spotkanie.  Okazało się, że zepsułam sobie niespodzianke.  Miał to być prezent dla mnie na Gwiazdkę.  No trudno się mówi.  Najważniejsze,  że się spotkamy! Cuda się zdarzają! To będzie najlepsze zakończenie starego (cudownego)  roku i rozpoczęcie nowego. Jaki Sebix jest cudowny, ciekawe skąd wiedział,  że właśnie w ten sposób od zawsze marzę spędzić ten wyjątkowy wieczór. Kochany nauczył się też,  iż nie ma lepszego prezentu dla mnie, niż chwila spędzona u jego boku. Kocham go i nie mogę się już doczekać.  To będzie najdłuższy wspólnie spędzony czas jak do tej pory. Oby takich chwil było jak najwięcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz