czwartek, 17 listopada 2016

Czyżby dzisiaj był poniedziałek?

,,Wstawać, czy nie wstawać, o to jest pytanie..." Tak oto zaczął się mój dzień. Ostatnimi czasy nienawidzę czwartków. Nawet bardziej niż poniedziałków. Zwykle zaczynam godzinę później, więc równie dobrze mogłabym zostać dłużej w domu. Ale niestety nie zawsze jest drugi autobus, za duże ryzyko. Czas można przecież spędzić w świetlicy, odrobić zadania domowe, pouczyć się, książkę poczytać, lub jak w moim przypadku przepisywać kumplowi lekcje z nudów. Powinnam się cieszyć, bo byłam aby na 3 lekcjach, ale szczerze? Serio jest tak fajnie być zwolnionym i popylać do innej miejscowości na autobus? Raz kiedyś oczywiście, czemu nie, ale nie co tydzień. Z czasem to się robi uciążliwe tym bardziej, że gdy dojadę do swojego miasta mam jeszcze dużo czasu. No, żeby było git to oczywiście nie odpłaca mi się iść do domu, bo nie zdążę potem do lekarza. Dzisiaj akurat zdążyłam wpaść do siostry do (mojego) starego gimnazjum i oglądać jak pracuje w sklepiku szkolnym. No nie powiem, refleks to ona ma, aż sama byłam w szoku. Ogólnie jakoś tak nieswojo się czuje w tym budynku i jakże staro, uświadomiwszy sobie, że jestem taka stara i już ją skończyłam. Pomyśleć, że nie dawno byłam w pierwszej klasie podstawówki i narzekałam, że jeszcze 9 lat. Szybko ten czas przeleciał, ale obecna szkoła bardziej mi się podoba i szkoda, że za rok będę musiała już ją opuścić.
Zdążyłam jeszcze wejść do sklepów rozejrzeć się za kilkoma rzeczami, a następnie kierunek lekarz. Niezbyt mi się to podoba. Zawsze wracam w gorszym stanie niż przyszłam, ale właśnie taki cel ma to lecenie. jak to się mówi, gorzki lek najlepiej leczy. Obecnie pani doktor zmienia miejsce przyjmowania swoich pacjentów, wiec mam nie lada wyzwanie.. Albo zmienić miejsce, ale lekarza, a leczenia nie powinnam już przerywać.
Po powrocie do domu jest najtrudniejsza część- dojście do siebie. Naprawdę jest to trudne, a mając dużo pracy, w niczym to nie pomaga. Niech ten dzień się już skończy proszę.
Sebix też nie miał łatwo z rana. Dzisiaj akurat zaspał. Widać, że niespodzianka się udała, bo cały czas chodzi w tej kominiarce i niespecjalnie lubi ją ściągać. Wiadomo, że jest ciepła, tylko nadruk czaszki i kręgów szyjnych troszeczkę przeraża realnością. Nie ma się co dziwić, że nikt nie chciał koło niego siedzieć w autobusie, czy tramwaju. W trakcie przesiadki oczywiście był bieg by zdążyć. Podobno czuł się wtedy jak na szkoleniu NSR-symulacja frontu. Interesujące... nie to co zajęcia na których 7 razy tłumaczono to samo. Dla rozluźnienia i rozbudzenia organizmu odbył się trening na siłowni, a już w drodze powrotnej zahaczył o dwie galerie w poszukiwaniu pewnego sprzętu. Następnie udał się do domu na najważniejszą część dnia, czyli odpoczynek i relaksacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz