O poranku zadzwonił telefon. Któż to? Sebix mój kochany jak zwykle wiedział, kiedy wybudzić swojego Leniucha, akurat wtedy, gdy chce sobie pospać. Cieszę się i tak, że to zrobił. Nie może być nic cudowniejszego o poranku niż usłyszeć głos ukochanej osoby. Naprawdę wiele bym dała by co dzień budzić się u jego boku, móc patrzeć jak jeszcze śpi, ucałować go na dzień dobry i przytulić. Jeszcze trochę i o ile nam będzie dane to się to spełni. Szczerze to już bym chciała być jego żoną tylko pytanie, czy by ze mną wytrzymał. Akurat dzisiaj mija nam 11 miesięcy bycia razem.
Dzisiaj cały dzień praktycznie spędzam przy swoim laptopie. To jednak nie sen. Po przesyłałam już sobie wszystkie pliki z starego komputera. Już jest w 100% zwarty i gotowy do pracy. Chodzi gładko jak marzenie. Robienie przy nim lekcji to sama przyjemność, a rozmowa na Skype to po prostu bajka- taka świetna jakość.
Sebix od rana z lekka zabiegany był. Poranek rozpoczął spacerkiem po mieście. Zawitał do sklepu w poszukiwaniu materiałów budowlanych. Po drodze spotkał pewnego gościa, który się dziwnie za nim oglądał. Z nudów postanowił sobie troszkę go postraszyć i o mało co nie spuścił mu wpierdolu, a co. Dla rozluźnienie tradycyjnie drineczek. Jak każdy mądry człowiek ma w zwyczaju, w wolnej chwili postanowił się oddać jakże zacnej lekturze pt. ,, Wyścig ze Śmiercią". W sumie sama jestem ciekawa, jaka akcja przebiega w tej książce, bo jest podobno nad wyraz ciekawa. Później rozmowa na Skype w celu sprawdzenia mojego nowego sprzętu. W między czasie małe zakupy przez internet. Jak co wieczór czeka go najważniejsza część dnia, czyli zasłużony relaks.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz