poniedziałek, 21 listopada 2016

XYZ

Tata wychodząc do pracy,  obudził mnie trzaskając drzwiami.  O dziwo po 4h snu byłam dość wyspana.  Oczywiście zasiedziałam ie wieczorem z Sebixem. Co z tego,  że nie miałam internetu.  Sposób zawsze się znajdzie.  SMS zawsze skutkują. Poranek był bajeczny. Wschód słońca po prostu zapierał dech w piersiach.  Żałuję,  że nie udało mi się zrobić zdjęcia.  Sama wieża (z wczorajszego zdjęcia)  mieniła się dzisiaj wszystkimi kolorach tęczy.
Co z tego,  że mamy poniedziałek,  jest naprawdę cudny dzień. Nie wiem czy to zasługa lekkich ćwiczeń rano i pobudki w najlepszym momencie, humorze,  czy jak?
Trochę zrobiłam źle, bo przypadkiem o 7 już obudziłam Sebixa,  który miał nockę.  A jak raz się już go obudzi, to potem raczej nie zaśnie. Przynajmniej miał więcej czasu na naukę.
Dzisiaj całe szczęście odbyło się ostatnie kółko przygotowawcze do konkursu. NARESZCIE! W końcu spokój od 4 matematyk jednego dnia! Fajnie się złożyło, nie miałam aż tak źle, bo mam aby 6 lekcji na początek i koniec tygodnia, gdzie środek jest już mniej ciekawy. Do domu dzisiaj jechałam szybciej niż zwykle (zostaje zwykle na zajęciach dodatkowych indywidualnie), bo spieszyłam się do Sebixa. Jednakże nasze zgranie udało się dopiero po 3 jak nie 4 godzinach, by wspólnie na Skype obgadać pewną sprawę. W międzyczasie udało mi się porobić trochę obowiązków domowych, a nawet umyć wszystkie okna w mieszkaniu.  Ale w końcu udało się. Jejku jakie On czyni postępy. Aż jestem w szoku, ale i też strasznie z niego dumna. Mój Geniusz rośnie w potęgę. 
No cóż więcej mówić o jego wstawaniu, do miłych nie koniecznie należało. Przynajmniej już wie, jak się czuję, ale raz kiedyś nikomu to nie zaszkodzi. Następnie obowiązki, czyli po rozliczanie się w banku z wszystkich rachunków. W drodze do domu spotkał kilku znajomych i poplotkowali sobie trochę. Przepraszam, nie plotkowali, tylko rozmawiali (obgadywali tak czy siak). Kolejno małe, jakże szalone zakupy- baton za 12zł. Wow! Nie no, nie było aż tak źle. W domu obczaił sobie jeszcze w internecie parę produktów po naprawdę świetnych cenach, jednocześnie się relaksując. Gdy nadeszła pora obiadu wspólnie szukaliśmy potrawy jaką może przyrządzić dla reszty. Domownicy mieli naprawdę zacną ucztę- Ośmiornica po włosku, czyli popisowe danie Sebixa. Jedli, aż uszy im się trzęsły.
Nagrodą dla kucharza jak i ostatnimi chwilami przed męką (czyt. nauką) był relaks. W przerwach starał się czytać książkę, która była równie ciekawa, ale mus to mus. By umilić mu czas, prosiłam by uczył się wspólnie ze mną, jednocześnie mając włączonego Skypa. Od wczoraj w takiego Geniusza się zmienił, że aż braknie mi słów. Jestem pod wrażeniem jaki On jest mądry, a tego nie docenia. Ja nawet nie mam się co porównywać, bo nawet do pięt mu nie sięgam.
Na jutro jako tako u mnie planów brak, ale Sebix ma naprawdę gonitwę:
*6.30- pobudka,
* biegusiem na siłownie,
*szybkie spotkanie ze znajomymi
*obiad (o ile się wyrobi),

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz