czwartek, 3 listopada 2016

Zamieszanie

Dzisiejszy dzień to istne zamieszanie.  Gdy miałam już wychodzić zauważyłam, że mam jednak jeszcze dużo czasu. Postanowiłam więc pouczyć sie na prezentację. Zadzwoniłam więc też do Sebixa. Po jakiś 10 minutach okazało się, iż jednak jestem spóźniona. Aż się za mną kurzyło. Drajwer już trochę czekał. Pod szkołą byłyśmy tuż przed 8,więc zostalo dużo czasu do lekcji.  Niestety od rana prezentacja.  Ja, jak to ja, jak zwykle zrobiłam nie tak jak powinnam. Dużo błędów popełniłam. Masakra. Takie błahe a jednak bardzo znaczące przy wystawieniu oceny. Spokojnie to dopiero początek. Jeszcze but(ocena niedostateczna) z angielskiego wpadł. Zdarzyłam już wtedy  nawet zdenerwować Sebixa. Na następnej przerwie spotkałam Ninje. Szok!  Wymieniliśmy aż po 2 zdania, ale zawsze coś. Po takiej przerwie od siebie to naprawdę wyczyn. Gdyby nie to, że pilnie musiał porozmawiać z Sebixem, to pewnie wcale by się nie odezwał. Jedyny plus tego dnia w szkole to to, iż kończyłam wcześniej. Yay! W sumie to nie wiem czym się cieszę,  jak przez najbliższe 5 tygodnii będę kończyła 3h wcześniej już.
Po powrocie na Skype sobie trochę z Sebixem porozmawialiśmy. Trochę, bo musiałam o 15.30 już lecieć po paczkę dla Gwiazdeczki prawie na drugi koniec miasta. Nie miał możliwości po prostu dojechania do kolegi z dawnej klasy, a że mieszkam "blisko"(bliżej niż on zdecydowanie) to dla mnie nie jest problem i sama nawet zaoferowałam pomoc. Na miejscu pogadaliśmy, powspominaliśmy. Szkoda, że już z nami do klasy nie chodzi. Strasznie zmarzłam. Rąk nie czuje. Tak jest jak zamiast wracania do domu rozmawia się przez telefon, gdy na dworze są 4°,a rękawiczek i czapki brak. Mądra ja,mam za swoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz