poniedziałek, 7 listopada 2016

Poniedziałek-przyjemny czy nie koniecznie?

Poniedziałek nie jest zbyt lubianym dniem przez kogokolwiek. Nikt nie nie lubi wstawać,  gdy kołderka tak super grzeje. Pech chciał, że minutę przed budzikiem już byłam na nogach. Całą noc praktycznie spędziłam na bieganiu do łazienki. Ehh..  Choroba nie wybiera. Ale trudno,  jak trzeba to nawet z gorączką się idzie do szkoły.  Dzisiaj akurat obowiązkowo musiałam pokazać się na spotkaniu samorządu w celu  zrobienia wspólnego zdjęcia, które koniec końców i tak jest na jutro przeniesione. Po co to zdjęcie? Nie wiadomo..  Opiekunka samorządu tak zarządziła.  Spóźniłam się na zebranie. Dlaczego?... Bo miałam 2 godziny kółka przygotowawczego do konkursu z matmy.  W ogóle aby zamieszanie z tym było. Już mniejsza o to, że miałam dzisiaj 4 matematyki. Liczenie zadań do dalszych eliminacji wyglądało tak, iż połowa osób liczyła jeszcze na szybko zadania, które za chwilę wspólnie mieliśmy sprawdzać i omawiać, a reszta albo miała już wyliczone albo wyjebongo na całości. Za tydzień niestety znowu powtórka z rozrywki.  Po prostu super. Tak tylko jeszcze 3 tygodnie wytrzymać aby...
Wczoraj wieczorem nastąpiła niezwykła chwila... Otóż Ninja już nie licząc, że się
raczył odezwać i wziąć pod uwagę, iż głupio tak sie mijać bez słowa to jeszcze mnie przeprosił. Wow! Szok! Ale nie no cieszę się, że jest w końcu jak po staremu. Akurat na jednej przerwie udało nam się pogadać jak za dawnych dobrych czasów. Dostał trochę spóźniony prezent osiemnastkowy, ale jednak dostał. Jak to koleżanka ujęła :,,  [Miungwa] zawsze o wszystkich i wszystkim pamięta". Miło mi to było słyszeć. 
Obecnie poza pisaniem bloga robię lekcje. Jejku jeszcze muszę Pana Tadeusza obejrzeć,  bo jutro mam sprawdzian...  I tak zmarnuje 2,5 godziny na oglądaniu,  zamiast zrobić inne pożyteczniejsze rzeczy jak np. rozmowa z Sebixem na Skype. Niestety szkoła jest taka kochana,  że zaplanuje czas za Ciebie,  a potem się jeszcze dziwią w niej, dlaczego nie miałeś czasu. wtf?
Sebix od rana niczym Pan Świata rozpoczął od relaksu.  Dzień wolny w poniedziałek to jednak jest coś. Ten to ma fajnie. Dużo osób mu tego zazdrości.  Czy aby na pewno nie ma za dobrze?  Od razu dzień stał się lepszy kiedy zaczyna się go od relaxu.  Żeby tego było mało, udał się potem jeszcze na miasto, na małe zakupy.  Pokupował jakieś pewnie mało istotne duperele. Ciekawe jakie. Następnie postanowił troszkę pobiegać. Potem jakby dla lepszego treningu wniósł ZA JEDNYM RAZEM aż 4 pakiety wody ze sklepu do domu. Po prostu Wow!. Był dzisiaj na Siłowni postanowił się spompować aby jutro być spokojnym człowiekiem. Jeszcze dzisiaj czeka nas rozmowa na Skype ...

1 komentarz:

  1. Mnie tam poniedziałki nie przeszkadzają. :P A "Pana Tadeusza" polecam przeczytać, piękna rzecz i w końcu epopeja narodowa. :)

    OdpowiedzUsuń