środa, 23 listopada 2016

Duża szansa a spełnienie marzeń

Wstać było naprawdę ciężko.  Sama nie wiem co się ze mną działo wczoraj. Masakra jakaś.  Kompletnie nic nie pamiętam. 
Dzisiaj był znów dzień mundurowy. Może już wcześniej wspominałam,  albo i nie,  że kształcę się na profilu wojskowym w liceum zespołu szkół ponadgimnazjalnych. Jestem bardzo dumna z tego wyboru.
Poranna zbiórka to był jakiś koszmar. Już mniejsza o to,  że ludzi z mojej klasy (i nie tylko) coraz więcej ubywa i stoimy aż po 4-6 osób. Oczywiście dostaliśmy (opie*dziel) i dalej na lekcje kolejne trzeba było iść.  Tak się składa, że naszej pani od angielskiego ma nie być do końca grudnia wiec mamy zastępstwo z pewnym panem,  na którego wszyscy narzekają.  Nie widzę by było aż tak źle, gdyż w gimnazjum miałam gorszego.
Przysposobienie wojskowe,  bo tak się nazywa lekcja z wojskowości to po prostu cud marzenie. Jeżeli dostaniemy dotacje z ministerstwa to odbędziemy kursy: wysokościowy,  spadochronowy,  samoobrony i pierwszej pomocy,  wraz z certyfikatami. Wow! Będziemy skakać na spadochronach!!! Nadal w to nie wierze,  że to stanie się na prawdę. To moje marzenie.  Ciekawe czy w innych szkołach nauczyciele też tak walczą,  by uczniowie mieli najwięcej (przeżyć jak i) umiejętności.
Na tych zajęciach ćwiczyliśmy pierwszy raz musztrę paradną na zbliżające się zawody.  Jejku jakie to fajne.  Super się patrzy a jeszcze lepiej w tym uczestniczy. 
Resztę dnia mam zawaloną całkiem,  wcale nie mam czasu dla siebie,  bo muszę pozałatwiać sprawy dla Łysego,  pomoc Ninjy i wywiązać się z obietnic Sebixowi.  Chce mieć jutro już spokój więc muszę dzisiaj wszystko zrobić.
Sebix miał dzisiaj trochę stresujący dzień.  Dosłownie każda rzecz musiała być punktualna,  by Geniusz nie spóźnił się na kolokwium.  Był wspaniale przygotowany. Chwilę przed jeszcze rozmawialiśmy przez telefon. Trzymałam kciuki z całych sił.
Następnie chciał się udać na siłownię by odreagować ten stres który nadal go trzymał,ale zabrakło czasu więc trenował w domu.
Po zajęciach i powrocie  akurat przyszedł czas na kolacje. Znów pizza. Chyba nie może się oprzeć kuchni włoskiej. Następnie szybkie rozeznanie i do pracy na 22 musiał się uszykować. Biedactwo do 5 rano musi tam siedzieć. Da radę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz